Dlaczego dzieci w niewłaściwy sposób odzywają się do swoich rodziców?
Dorota Jakubowska – Kurzec, Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny, Coach, Trenerka Biznesowa, Trenerka FRIS:
Żeby zrozumieć zachowania, warto spojrzeć na nie jak na górę lodową. Na powierzchni wody widać tylko kawałeczek takiej góry i to jest właśnie zachowanie dziecka, czyli np. obrażanie mamy, mówienie: „jesteś głupia”, „nienawidzę Cię”, „jesteś najgorszą matką na świecie”. Pod spodem jest cała masa potrzeb, które najprawdopodobniej nie zostały zaspokojone, przekonania dziecka o sobie, o świecie, innych ludziach, może to być też przeświadczenie, że tylko w ten sposób będzie zauważone. Może też czuć się zranione, i chcieć nieświadomie rewanżu, by w taki właśnie sposób pokazać, w swojej prywatnej logice, jak bardzo źle się czuje.
Warto zwrócić uwagę na to, że takie zachowanie to objaw, to rezultat pewnych wydarzeń. Najczęściej mówi nam o tym, że czegoś dziecku brakuje, lub jakaś jego potrzeba (nie zachcianka), nie została spełniona.
A. Adler i R. Dreikurs w czasie swojej wieloletniej praktyki zauważyli, że ludzie mają dwie podstawowe potrzeby, które towarzyszą nam od początku życia aż do śmierci. Mowa o potrzebie przynależności, czyli pragnienie bycia częścią zespołu, stada, grupy, rodziny. I prawdopodobnie takie zachowanie może wynikać z tego, że w rozumieniu dziecka coś się wydarzyło, że czuje się odsunięte od rodziny, czy przyjaciół. Druga podstawowa potrzeba to poczucie znaczenia. Ludzie potrzebują czuć, że mogą i wnoszą wkład w swoją społeczność, rodzinę, czy zespół. Jeśli nieświadomie odsuwamy od siebie dziecko, mówimy: poczekaj, zaraz, nie przeszkadzaj lub zostaw, bo zepsujesz, nie potrzebuję, byś mi pomagał, to zaburzamy tym dzieciom poczucie przynależności i znaczenia. Jeśli dzieje się to często, to dziecko ukuwa sobie przekonanie, że przynależy tylko, kiedy zwróci na siebie uwagę, lub kiedy czuje się odrzucone, „niekochane”, odsunięte. Dzieje się to w głębokiej podświadomości oczywiście.
W jakim wieku najczęściej zaczynają padać te słowa?
Dorota Jakubowska – Kurzec, Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny, Coach, Trenerka Biznesowa, Trenerka FRIS:
Już dwulatki i trzylatki chcą zwracać na siebie uwagę. Trzeba zaznaczyć, że tak małe dzieci nie do końca wiedzą co znaczą słowa „mamo, jesteś głupia”. Raczej wypowiedzenie takich zdań wynika z tego, że gdzieś to zasłyszały i myślą, że jest to sposób na wyrażenie swoich emocji. Nie mają często jeszcze takiego szerokiego wachlarza słownictwa opisującego emocje, więc korzystają z tego, co mają. A za tymi słowami może kryć się samotność, brak uwagi, odrzucenie, lęk, frustracja. Małe dzieci obrażając w ten sposób mamę, nie do końca rozumieją znaczenie tych słów, natomiast starsze dzieci, nastolatki, które mówią „nienawidzę Cię”, wiedzą i rozumieją ich znaczenie. Tyle, że nie mówi tego ich „racjonalna część mózgu” a mózg emocjonalny. Ich podświadomą intencją jest zranić, bo same czują się zranione. To, co warto zrobić w takich sytuacjach to przykleić plaster na zranione serce dziecka, ukoić jego ból, zrozumieć, zamiast kłócić się i karać za takie zachowanie. Warto też uczyć dzieci zarządzania swoimi emocjami w taki sposób, by wyrażać je bez ranienia innych.
Czy da się uniknąć takich wybuchów złości?
Dorota Jakubowska – Kurzec, Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny, Coach, Trenerka Biznesowa, Trenerka FRIS:
Myślę, że nie ma idealnego świata. Takie słowa będą się zdarzały, nie jesteśmy w stanie jako rodzice tak się zachowywać, żeby nigdy nie zrobić przykrości dziecku, odmówić, nie ma opcji, by nie poniosły nas emocje. Myślę też, że nierozwojowe byłoby, gdybyśmy chronili dziećmi przed doświadczaniem przykrych emocji. Dzieci mają również swoje etapy rozwojowe, w których częściej niż w innych zdarzają się napady złości. To, co możemy robić jako rodzice, to od małego uczyć przez modelowanie, jak wyrażać swoje emocje, jakie są ich odcienie i co można robić, kiedy emocje biorą nad nami górę.
Zobacz także: Moje dziecko mnie okłamuje! Dowiedz się dlaczego tak się dzieje
Czy możemy minimalizować prowokowanie takich zachowań?
Dorota Jakubowska – Kurzec, Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny, Coach, Trenerka Biznesowa, Trenerka FRIS:
Oczywiście, najpierw poprzez przyjrzenie się swoim własnym zachowaniom – czy puszczają mi nerwy? Jak to się objawia? Co wtedy mówię? Możemy też obserwować dziecko, dawać mu poczucie bezpieczeństwa, budować i pielęgnować więź, jak są malutkie. Warto też poświęcać im odpowiednio dużo czasu i uwagi. Specjalny czas, to taki moment w tygodniu, kiedy jesteśmy cali dla dziecka, i tylko dla niego. Pół godziny, 15 minut – czasem już tyle wystarczy (też zależy to m.in. od wieku dziecka). Ważna jest regularność i 100% uwaga na tym czasie (bez ukradkowego zerkania na telefon czy telewizor). Nazywanie emocji już po tym, jak „mleko się rozlało” i spokojna rozmowa też wspiera rozwój emocjonalny dziecka. Warto, by rodzice zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli dziecko tak do nich mówi, to jest to wypadkowa pewnych wydarzeń. Jednocześnie bardzo zależy mi na tym, żeby też podkreślić, że rodzic nie jest tylko „biernym dywanem” dla dziecka, i nie ma swoich praw, a wręcz przeciwnie: że każdy jest ważny w tej relacji, ze swoimi potrzebami i oczekiwaniami, emocjami i uczuciami.
Czy dojrzałe kobiety są lepszymi matkami? Dowiesz się tego z filmu:
Jeżeli dziecko wypowiedziało już te słowa do swojego rodzica, może on się wściec, obrazić, nakrzyczeć na nie, ale to oczywiście nie jest wychowawcze i nie służy niczemu poza zwykłym odreagowaniem. Dużo sensowniej i lepiej jest poczekać na moment, w którym i rodzic, i pociecha się uspokoją, wyciszą, następnie porozmawiać na ten temat. Zapytać jak się czuło, nazwać te emocje, nazwać swoje emocje, pokazać w jaki społecznie akceptowany sposób może wyrażać to, co czuje. Przykładowo, zamiast „mamo jesteś głupia” można nauczyć dziecko mówić: „jest mi przykro, że nie spędzasz ze mną czasu”. Warto mieć taką praktykę, żeby po burzy na spokojnie omówić, co się wydarzyło, jakie były powody, emocje, i co można następnym razem zrobić i jak.
W jakim wieku powinniśmy przeprowadzać poważne rozmowy z dzieckiem?
Dorota Jakubowska – Kurzec, Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny, Coach, Trenerka Biznesowa, Trenerka FRIS:
4-5 latek nie rozumie jeszcze, że powiedział coś niewłaściwego – i nasza rolą jest mu to wyjaśniać, dawać przykłady, uczyć. Ale już 8-latek w emocjach, w poczuciu osamotnienia czy odrzucenia, będzie (po fakcie) wiedział, że kogoś zranił. Nie zwalnia nas to od rozmów, i szukania rozwiązań, co następnym razem można zrobić, by nie doszło do takiej sytuacji. Bo warto mieć założenie, że błędy są okazją do nauki.
Odpowiadając na pytanie: im wcześniej zaczniemy rozmawiać, dekodować niewłaściwe zachowania, przyglądać się, jakie mamy potrzeby (my i dziecko), tym lepsze owoce zbierzemy w przyszłości. Ważne, by mieć odpowiednie nastawienie – czyli mieć szacunek do siebie i do swojego dziecka, traktować go od początku jak człowieka. Znam rodziców, którzy nie rozmawiają ze swoimi dziećmi, nie wyjaśniają, nie pytają, raczej wydają polecenia – wychodząc z założenia, że „dzieci i ryby głosu nie mają”, a „rodzic ma zawsze rację”. To poważny błąd.
Jeżeli dorośli podchodzą do dziecka jak do człowieka, a nie do zlepka komórek, który może zacząć myśleć jak skończy 18 lat, to mają ogromną szansę na odpowiednie nastawienie i wspaniałą relację z pociechą.
Zobacz także: Jak znaleźć wspólny język z nastolatkiem?