Upuszczanie krwi, zwane również flebotomią, było powszechną metodą leczenia już w czasach starożytnych. Obecnie flebotomię stosuje się w leczeniu kilku schorzeń, np. czerwienicy prawdziwej lub hemochromatozy. Z kolei upuszczanie krwi wg Hildegardy należy dziś do zabiegów pomagających w pozbyciu się toksyn z organizmu.
Upuszczanie krwi w średniowieczu
Praktykę upuszczania krwi stosowano już w starożytnym Egipcie, Grecji oraz Mezopotamii. Co więcej, traktowano wówczas tę metodę jako najbardziej skuteczną. Sądzono, że upuszczanie krwi usuwa z krwi trucizny.
Galen odkrył, że żyły człowieka nie są wypełnione powietrzem, a krwią krążącą w układzie zamkniętym. Na tej podstawie wysnuł teorię, że skoro krew ciągle krąży w żyłach i nie ma z nich ujścia, musi się zużywać. W zależności od stanu zdrowia człowieka, jego wagi i wieku, oceniano, jak dużą ilość krwi należy upuścić. Najczęściej tej procedury dokonywano u ludzi z silnymi bólami głowy, wysoką gorączką czy udarem mózgu. Z czasem Galen dokonał kolejnej klasyfikacji. Spuszczanie krwi z chorego miało ścisły związek z rodzajem dolegliwości, na jaką cierpiał – np. nacięcia w prawej ręce dokonywano u osób z chorą wątrobą, a w lewej z upośledzeniami śledziony.
Zabiegi flebotomii od średniowiecza do XIX wieku
Od zakończenia średniowiecza metoda upuszczania krwi była szeroko stosowana przez chirurgów i cyrulików. Leczono w ten sposób nawet choroby tropikalne. Często opisywano także skutki uboczne upuszczania krwi, jak chociażby omdlenia pacjentów. Dziś wiemy, że to całkiem naturalna reakcja na utratę dużej ilości krwi. W średniowieczu uważano, że utrata przytomności jest oznaką ozdrowienia. W 1628 roku jeden z uczonych – William Harvey – podważył skuteczność tych „krwawych” praktyk. Coraz częściej doszukiwano się w tym zabiegu efektu placebo, czyli działania jedynie na psychikę pacjenta.
Jak wyglądał zabieg upuszczania krwi?
Zabieg upuszczania krwi wykonywany był na kilka sposób. Pierwszy z nich polegał na wytaczaniu krwi z rąk albo szyi. W tym celu chirurg dokonywał nacięcia lub nakłucia tętnic. Wykorzystywano również szklane bańki wypełnione powietrzem oraz pijawki lekarskie. Często dokonywano również nakłuć skroni.
Zobacz film i dowiedz się z czego składa się krew:
Czytaj także: Hirudoterapia, czyli leczenie pijawkami. Czy taka terapia naprawdę działa?
Upuszczanie krwi dzisiaj
Największym plusem upuszczania krwi było widoczne zmniejszenie ciśnienia tętniczego. Dzisiaj nadciśnienie leczy się farmakologicznie. Współcześnie dokonuje się transfuzji krwi lub niewielkiego upuszczania krwi w przypadku leczenia czerwienicy prawdziwej oraz hemochromatozy jako metody pierwszego rzutu. Ma to na celu zmniejszenie ilości erytrocytów w układzie krwionośnym. Szeroko rozpowszechniło się również upuszczanie krwi wg Hildegardy. Zgodnie z jej poglądami, z organizmu człowieka należy systematycznie usuwać toksyny, które gromadzą się w charakterystyczne złogi. W naukach Hildegardy jest mowa o tzw. „czarnej żółci”, która gromadzi się w organizmie zazwyczaj na skutek złego odżywiania lub nieprawidłowego metabolizmu. Ma to związek nie tylko z ilością spożywanego jedzenia, ale i jego ciężkością. Człowiek, który je zbyt dużo i tłusto, gromadzi w swoim ciele złe soki – stąd potrzeba upustów krwi. Zabiegi te wykonywane są dzisiaj przez lekarzy. Jednakże sposób ich przeprowadzania uzależniony jest od jednostki chorobowej, która trapi chorego. Jeśli człowieka boli prawa noga, to właśnie z tej kończyny dokonuje się upustu. Przed zabiegiem upuszczania krwi kluczowe jest oczyszczenie organizmu z toksyn, rozumiane tutaj jako poszczenie. Post redukcyjny należy jednak wprowadzać etapami i stopniowo. W tej metodzie nie chodzi o prowadzenie głodówek, ponieważ najważniejsze dla organizmu jest pozyskiwanie energii, witamin i metabolitów. Zaleca się zatem zmianę diety a nie restrykcyjne odmawianie sobie posiłków. Drastyczne przejście na dietę może wiązać się z upośledzeniem wątroby.
Nowocześniejszą odmianą upustów krwi jest plazmaferaza. Jest to metoda oczyszczania osocza krwi z większych cząstek, w tym kompleksów immunologicznych. Plazmaferazę wykonuje się u osób cierpiących na zaburzenia natury neurologicznej (np. miastenię) lub choroby naczyń krwionośnych. Znajduje także zastosowanie u chorych z twardziną układową i hipercholesterolemią. Osocze jest usuwane w sposób mechaniczny, przepływając przez filtry zatrzymujące cząsteczki do masy 2 MDa.