Wraz z rozprzestrzenianiem się koronowirusa wzrasta również poziom paniki. A najlepszym tego dowodem mogą być puste półki w hipermarketach czy wyprzedane z aptek leki, wspomagające walkę z SARS-CoV-2 (Arechin). Strach ten niestety postanowili wykorzystać niektórzy producenci, podnosząc ceny towarów do czasami nawet absurdalnych poziomów. Mowa tutaj nie tylko o płynach do dezynfekcji rąk, maseczkach ochronnych czy spirytusie, lecz także o żywności.
Czy można walczyć z tym zjawiskiem? Można i trzeba. Premier Mateusz Morawiecki w środę ogłosił, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podejmie działania mające na celu sprawdzenie wzrost cen i opłat na różnych płaszczyznach gospodarki jest uzasadniony. Szef rządu obiecał, że szczególnie wnikliwie będą sprawdzane towary których cena gwałtownie poszybowała w górę w ciągu ostatnich tygodni. Kontrole będą przeprowadzane zarówno w małych sklepach, jak i dużych marketach czy internecie.
Przypomnijmy, że od minionego piątku w Polsce wprowadzono stan zagrożenia epidemiologicznego. W związku z tą decyzją zamknięto placówki edukacyjne, kina, teatry, obiekty sportowe, restauracje, puby, sklepy inne niż spożywcze i ograniczono działalność galerii handlowych. Ponadto tymczasowo zamknięto granice naszego kraju. Jednocześnie zamknięto także granice Unii Europejskiej. Dodajmy jeszcze, że do tej pory zdiagnozowano w Polsce 287 zakażeń. 5 osób zmarło na skutek choroby COVID-19, wywołanej koronawirusem.
Zobacz film: Kryzysowa kuchnia Darii Ładochy