Każdego dnia przybywa osób zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2. Zdaniem specjalistów szczyt zachorowań jest jeszcze przed nami. Mimo to rząd zdecydował się stopniowo znosić wprowadzone zakazy i obostrzenia.
Czy znoszenie zakazów to dobra decyzja?
Od 20 kwietnia możemy wchodzić do lasów (tu możemy wejść bez maseczki) oraz parków. Dzieci powyżej 13. roku mogą już samodzielnie wychodzić z domu. Więcej osób może wejść też do sklepu. Dalej jednak trzeba pamiętać o zachowaniu bezpiecznej odległości i obowiązkowo trzeba mieć maseczkę. Czy to słuszne działania?
Zobacz także: Raport specjalny o koronawirusie
Prawie 70 proc. zakażeń dotyczy osób z kwarantanny lub pacjentów ośrodków, które zapewniają opiekę długoterminową. Zaledwie 30 proc. zakażeń to tzw. zakażenia spontaniczne. Oznacza to tyle, że przymusowa izolacja przynosi efekty i możemy powoli otwierać śluzę i wypuszczać ludzi, ale trzeba to robić w sposób kontrolowany - mówi dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog.
Zdaniem specjalisty nawet jeśli dziennie będzie odnotowywanych 200-300 nowych przypadków zakażenia, służba zdrowia jest w stanie poradzić sobie z taką liczbą chorych. Problem może się pojawić w momencie, gdy każdego dnia będzie przybywać tysiąc i więcej chorych.
Zobacz także: Spacery do lasu i parku. Prof. Krzysztof Łabuzek: Nie ma teraz bezpieczniejszego miejsca
Jak będzie wyglądał powrót do normalności?
Zanim zniesione zostaną kolejne zakazy i obostrzenia - w opinii dr. Pawła Grzesiowskiego - trzeba lepiej poznać "zachowanie" wirusa.
Musimy zrozumieć, jak ten wirus się przenosi. Musimy się zastanowić, co się stanie jeśli otworzymy przedszkola, jakie będą tego skutki społeczne. Należy się także zastanowić, jak przeprowadzić znoszenie zakazów, aby nie wywołać zbyt dużego ruchu społecznego - mówi specjalista.
Warto zaznaczyć, że rozkład zachorowań w Polsce nie jest równomierny. Być może te województwa, w których zakażonych jest najmniej - zdaniem dr. Grzesiowskiego - mogłyby być odmrażane wcześniej.
Te kwestie powinny być teraz przedmiotem szczegółowych analiz i symulacji. Bez tego nie może być mowy o bezpiecznym powrocie do normalności. Jeśli ludzie wrócą do biur, do pracy bez odpowiedniego przygotowania, grozi nam kolejna fala zachorowań - dodaje specjalista.