Kluczowe znaczenie w walce z koronawirusem ma czas. Im szybciej pacjent zostanie zdiagnozowany, tym wcześniej zostanie podany kwarantannie i nie będzie zarażał innym. Szybko postawiona diagnoza znacząco podnosi też skuteczność leczenia. Jak zatem diagnozuje się zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2?
Na tę chwilę referencyjną metodą wykrywania koronawirusa jest metoda PCR. Polega ona na pobraniu wymazu z gardła pacjenta. Następnie zebrany materiał umieszcza się w urządzeniu o nazwie cykler, które identyfikuje konkretną mieszaninę genów, które pojawiają u osób chorych.
Zakażenie koronawirusem można potwierdzić także wykonując tzw. szybki test przesiewowy, czyli kasetkowy test immunochromatyczny. Aby wykonać test od pacjenta trzeba pobrać próbkę krwi - robi się to analogicznie, jak przy pomiarze glukozy we krwi glukometrem - i umieścić ją w kasetce. Po 10 minutach test potwierdza lub wyklucza zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. Warto jednak zaznaczyć, że interpretacji wyniku testu może dokonać tyko lekarz. Szybkie testy, które mają ułatwić diagnozowanie choroby mają trafić do Polski w przeciągu kilku dnia.
Zobacz także: Raport specjalny o koronawirusie
Ile trwa diagnoza?
Jak mówi dr Lidia Stopyra, specjalista chorób zakaźnych, pediatra w Polsce dostępność testów przesiewowych jest bardzo mała i na wynik badania w kierunku zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 trzeba czekać nawet dwie doby. Sprawy nie ułatwia też stale rosnąca liczba osób zakażonych. Tym samym pacjenci, których status jest niejasny muszą być poddani odpowiedniemu reżimowi.
Szpitale mają też ograniczona liczbę miejsc oraz środków ochrony osobistej, dlatego wprowadzenie szybkich testów przesiewowych może bardzo przyspieszyć stawienia diagnozy. Nie chodzi jednak o to, aby taki test wykonał każdy z nas. Najważniejsze jest to, aby osoby, które obserwują u siebie pierwsze objawy lub mogły mieć kontakt z osobą zakażoną zachowały się odpowiedzialnie i przestrzegały zasad bezpieczeństwa.