W rodzinie państwa Książkiewiczów choroba pojawiła się w połowie marca. Jako pierwszy zachorował pan Jan, ojciec pani Marii. Następie wirus zaatakował ją samą, jej męża oraz dwie wnuczki. Zakażonych przewieziono do szpitala, a pozostała część rodzinny została objęta kwarantanną. Niestety - mimo wysiłków lekarzy - pana Jana nie udało się uratować i mężczyzna zmarł po czterech dniach hospitalizacji.
Zobacz także: Raport specjalny o koronawirusie
Z pozostałych członków rodziny chorobę najgorzej znosiła pani Maria.
Żona sztywniała, była zimna, zamykała oczy. Ciężko nawet opisać ten stan, myślałem, że to koniec. Na szczęście przybiegły pielęgniarki i dały jej zastrzyk. Wróciła do żywych – relacjonował pan Zbigniew reporterowi programu Uwaga! TVN.
Jak wygląda powrót do zdrowia po pokonaniu COVID-19?
Po dwóch tygodniach stan kobiety zaczął się na tyle poprawiać, że lekarze zdecydowali się powtórzyć testy w kierunku koronawirusa SARS-CoV-2 i przenieść małżeństwo do izolatorium. Kiedy pierwsze badanie dało wynik negatywny, państwu Książkiewiczom pozostało tylko czekać na wykonanie drugiego - decydującego - testu.
Po otrzymaniu wyników płakaliśmy wszyscy. Targały nami wielkie emocje. Córka z wnukami mogła do nas przyjechać po raz pierwszy od dwóch tygodni. To była wielka radość – opowiada pan Zbigniew.
Radość z pokonania choroby zmieszała się jednak ze smutkiem i żałobą, po śmierci ojca pani Marii. Ze względu na pandemię przeprowadzenie normalnego pogrzebu nie było możliwe i mężczyzna został skremowany.
Połączyliśmy się razem, pomodliliśmy, to był dla nas jego symboliczny pochówek. Jedno serce naszej rodziny zgasło, ale są jeszcze inne– mówi Barbara Kadłubek, córka państwa Książkiewiczów w rozmowie z reporterem programu Uwaga! TVN.
Co będzie dalej?
Dopiero teraz, gdy mamy odrobinę siły zaczynamy myśleć, co dalej. Co nam zostało? Mój ojciec był wszechobecny, wyjątkowy, ale go już nie ma. Zostały tysiące zdjęć, wspomnień. Nie było czasu nawet oswoić się z tą sytuacją – dodaje pani Maria.
Pozostała część rodziny państwa Książkiewiczów zdecydowała się prywatnie wykonać badania w kierunku zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Wyniki testów pokazały, że co najmniej trzy osoby mogły przechodzić COVID-19.
Jedno wiem teraz na pewno. To nie pieniądze i pozycja się liczą. Tylko to, żeby mieć w kimś wsparcie – w mężu, rodzinie, dzieciach. Żeby nie być samemu – kończy Maria Książkiewicz.