Brzmi to bardzo nieprawdopodobnie, ale jednak jest możliwe. Nad hodowaniem ludzkich organów w ciele zwierząt pracowali już Amerykanie. To oni ustalili, że organizm świń jest idealny pod względem wykształcania ludzkich organów.
Polecamy: Pierwszy przeszczep dłoni w Polsce
Teraz jednak naukowcy z Japonii zamierzają znieść zakaz hodowania ludzkich narządów w zwierzętach i dojść do tego, że za 10 do 12 lat będzie to powszechna metoda pozyskiwania organów do przeszczepów.
Jak wygląda takie hodowanie? Z DNA zarodka świni naukowcy usuwają geny odpowiedzialne na przykład za rozwój danego organu. Puste miejsce wypełniają ludzkimi komórkami macierzystymi zmodyfikowanymi tak, by wykształciły konkretny organ. Zarodek przez niecałe cztery miesiące rozwija się w ciele maciory, a świnia, która przyjdzie na świat rodzi się z ludzkim organem. Metoda nie jest nowa. Jak mówi profesor Zbigniew Włodarczyk, kierownik Kliniki Transplantologii i Chirurgii Ogólnej w Bydgoszczy w rozmowie z TVN24.pl:
Jest to tak naprawdę chimera. Metoda jest już znana i w przypadku hodowania narządów jest bardzo obiecująca. Świnie są w sensie biologicznym i fizjologicznym podobne do człowieka. Wyhodowany tam narząd będzie miał cechy narządu ludzkiego.
Czy mamy prawo ingerować tak bardzo w naturę? Już i tak hodujemy zwierzęta na rzeź, prowadzimy na nich doświadczenia, a teraz jeszcze będziemy modyfikować ich DNA by pozyskać organy? ksiądz profesor Andrzej Muszala, bioetyk, ma wątpliwości, czy takie postępowanie jest słuszne, niemniej pozyskiwanie organów od świń nazywane jest świętym Graalem transplantologii.
Człowiek nie ma prawa tak głęboko ingerować w naturę. To instrumentalne wykorzystywanie zwierząt.
Więcej na ten temat: "Święty Graal transplantologii". Lekarze zacierają ręce, etycy mają wątpliwości