Nowotwory kości zazwyczaj pojawiają się u osób, które już chorują. Zmiany, nie będące przerzutami rozpoznawane są bardzo rzadko. Jedyną szansą dla takich pacjentów na powrót do zdrowia jest wycięcie zmiany. Niestety, zabieg jest trudny i niesie ze sobą spore ryzyko. W dużej mierze dotyczy to nowotworów zlokalizowanych wokół kręgosłupa.
Taka operacja wymaga ogromnej precyzji, bo nawet najmniejszy błąd może doprowadzić do uszkodzenia rdzenia kręgowego. Jak wygląda taka operacja? W pierwszej kolejności w kręgosłupie wywierca się dziury, w których umieszczane są specjalne śruby. Do nich mocowane są pręty, które mają za zadanie ustabilizować kręgosłup, aby nie przesunął się on podczas zabiegu. Następnie usuwa się zajęte przez chorobę kręgi. Wycięty guz trafia do laboratorium, gdzie sprawdza się czy zmiana została wycięta w całości oraz czy nie doszło do jej uszkodzenia, a tym samym rozsiania nowotworu po całym organizmie. Aby umożliwić choremu normalne funkcjonowanie, na kręgosłup, w miejscu, w którym wycięto nowotwór, zakłada się specjalne protezy. Zabieg trwa od ośmiu do nawet dwunastu godzin.
Skąd się biorą takie zmiany? Na to pytanie lekarze nie potrafią odpowiedzieć, tym samym wskazanie jakiejkolwiek profilaktyki nie jest możliwe. Jedyne, na co muszą zwrócić sami pacjenci to ból, który jest niecharakterystyczny, pojawia się bez wyraźnej przyczyny i utrzymuje dłużej niż dwa tygodnie.
Taką operację przeszedł pan Jarek. Zabieg doprowadził u niego do porażenia czterokończynowego, które jest częstym powikłaniem po tak dużych operacjach. Na szczęście, dzięki rehabilitacji jest w pełni sprawny. Jedyną szkodę, którą zostawił po sobie zabieg to brak czucia w lewej ręce i nodze (tj. nie odczuwa zmian temperatur).