Współczesny tryb życia to rollercoster dla naszych emocji i zdrowia psychicznego. Codziennie jesteśmy atakowani tysiącami bodźców pochodzących z mediów społecznościowych, prasy, telewizji, radia, od naszych bliskich i współpracowników. W związku z tym głównym sposobem na relaks staje się manipulowanie skokami dopaminy. Dopamina to neuroprzekaźnik, który w m.in. odpowiada za odczuwanie przyjemności i motywację. To duże wyzwanie dla naszego układu nerwowego i prosty sposób, by wpaść w sidła uzależnienia, np. od jedzenia, seksu, picia alkoholu, czy kupowania. Receptą na to ma być post dopaminowy, który ma za zadanie „reset” mózgu.
Post dopaminowy – na czym
polega?
Sceptycy mówią, że łudząco przypomina medytację buddyjską Vipassana, bo polega na odcięciu się od używek, stymulantów, przetworzonego jedzenia, cukru i seksu. Ponad to, należy zrezygnować z dostępu do wszelkich mediów, słuchania muzyki, a także z kontaktów międzyludzkich. Polecane jest także unikanie sztucznego światła. Te wszystkie działania mają na celu przywrócić neurochemiczną równowagę mózgu, poprawić samopoczucie, oczyścić i uwrażliwić receptory dopaminowe.
Zobacz: Neurolog - czym zajmuje się specjalista od układu nerwowego?
Post dopaminowy – czy działa? Opinia lekarza
Według psychoneurolożki prof. McCabe z uniwersytetu w Reading odpowiedź na to pytanie jest bardziej zawiła. Należy rozpocząć od zasadniczej kwestii, że nie zaleca się ograniczania dopaminy, bo jest ona potrzebna do normalnego funkcjonowania ludzkiego organizmu.
„Samo pozbawienie się nagrody, jak np. dostępu do mediów społecznościowych, nie obniży poziomu neuroprzekaźnika. Raczej pomoże ograniczyć liczbę stymulantów jej wydzielania. Można zatem zmniejszyć aktywność układu nagrody, ale kluczem jest tutaj zmniejszenie ”ekspozycji na wyzwalacze” związane z nagrodą, a prowadzące do odczuwania pragnienia. Chodzi o wyłączenie sygnałów zachęcających do niezdrowych zachowań. Jeżeli uważacie np., zbyt wiele czasu poświęcacie wieczorem na zabawę telefonem, wyłączcie dźwięk powiadomień. Nie słyszycie sygnału o nowej wiadomości, nie doświadczycie wyrzutu dopaminy i nie sięgacie po telefon. Podobna sytuacja dotyczy alkoholu: jeżeli każdy wieczór spędzacie ze znajomymi w barze, zmieńcie miejsce spotkania, np. na kino. Podobnie jak osoba na odwyku, możecie w którymś momencie poczuć negatywne emocje związane z odstawieniem używki. Pojawią się wtedy objawy depresji i łatwo traci się cierpliwość.” - tłumaczy prof. McCabe.
"Wówczas taki ”post” polegający na usunięciu sygnałów stymulujących produkcję dopaminy ma sens. Należy pamiętać, że to nie prowadzi do żadnego ”resetu” mózgu. To nieprawidłowy sposób myślenia. Nawet nie wiemy, jaki jest poziom bazowy dopaminy w organizmie. Z punktu widzenia aktualnej wiedzy to nonsens." – dodaje prof. Ciara McCabe.
Wypróbujesz nowy trend, który podbił Dolinę Krzemową?
żródło: www.theconversation.com