Migdałki, czyli grudki chłonne wchodzą w skład układu odpornościowego. Stanowią pierwszą barierę ochronną przed wirusami, bakteriami czy pasożytami, które przez usta mogą przedostać się do organizmu i wywołać poważne problemy ze zdrowotne. Zbudowane są z tkanki chłonnej i wytwarzają przeciwciała, które zwalczają groźne dla nas patogeny. Zatem, skoro są tak ważne, to dlaczego niekiedy trzeba je wyciąć?
Migdałki dzieli się na:
podniebienne (to te, które sami możemy zobaczyć patrząc w lustro);
gardłowy (nie da się go zobaczyć);
językowy (także nie jest widoczny);
trąbkowe (znajdują się one tuż przy ujściu trąbki słuchowej do gardła i też nie możemy ich zobaczyć gołym okiem).
Wskazaniem do wycięcia migdałków są zazwyczaj trzy sytuacje. Pierwsza to angina, czyli ostre zapalenie migdałków podniebiennych i błony śluzowej gardła. Jeśli choroba atakuje sześć, a nawet siedem razy w roku, ich usunięcie jest najlepszym rozwiązaniem. Druga to ropne zmiany (tzw. czopy ropne, najczęściej są konsekwencją infekcji bakteryjnej lub wirusowej) w ich obrębie. Trzecia – przewlekłe zapalenie migdałków (to powikłanie po częstych anginach), gdyż bardzo często stanowią siedlisko bakterii, które przy nawet niewielkim spadku odporności mogą się uaktywnić i zaatakować cały organizm.
Usunięcie kłopotliwych migdałków może odbyć się podczas klasycznej operacji z użyciem skalpela, jednak, co raz częściej do tego rodzaju zabiegu wykorzystuje się laser lub inne elektronarzędzia.
Warto zaznaczyć, że usunięcie migdałków nie jest równoznaczne ze spadkiem odporności. Nigdy nie usuwa się ich wszystkich, dlatego też nie trzeba się obawiać wzrostu podatności na infekcje.