Prof. Tomasz Wielkoszyński: Zgodnie z wytycznymi WHO, podstawową metodą rozpoznania zakażenia jest test wykonywany metodą PCR, który wykrywa materiał genetyczny wirusa. Pozostałe metody zakwalifikowane zostały jako metody uzupełniające, czyli potwierdzające kontakt z wirusem. Do metod uzupełniających zaliczane są testy antygenowe i testy serologiczne. Choć oficjalnie nie ma jeszcze takich zaleceń, testy antygenowe mogą być wymienne stosowane z testami PCR. Zasada działania obu testów jest podobna i w tym samym czasie pojawia się materiał genetyczny wirusa, jak i jego białka powierzchniowe, które są wykrywane przez testy antygenowe. Ponieważ testy antygenowe dopiero niedawno weszły na rynek diagnostyczny, wymagają one jeszcze pewnej walidacji i obserwacji nim zostaną zalecone do rutynowej diagnostyki na równi z metodami biologii molekularnej.
Testy serologiczne oparte są na innej zasadzie działania niż testy PCR i testy antygenowe. Jakie odpowiedzi daje w takim razie wynik testu serologicznego pacjentowi, który przyjdzie na takie badanie do laboratorium?
Prof. Tomasz Wielkoszyński: Odpowiedź zależy od tego, czy pacjent ma lub miał objawy wskazujące na zakażenie. Jeśli pacjent ma objawy, które utrzymują się stosunkowo krótko, czyli od 3 do 4 dni, istnieje duże prawdopodobieństwo, że jest to początkowy okres produkcji przeciwciał i wykonywanie badań serologicznych w tym okresie może być obarczone większym ryzykiem fałszywie ujemnego wyniku. Testy serologiczne nie powinny być stosowane w takiej sytuacji, jako jedyne narzędzie do rozpoznania ostrego zakażenia. Natomiast, jeśli pacjent przeszedł w przeszłości objawy sugerujące zakażenie COVID-19 lub podejrzewa przechorowanie bezobjawowe, wtedy wykonanie badań serologicznych, da nam odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście było to zakażenie wirusem SARS-CoV-2, czy inna infekcja.
Przeciwciała IgG utrzymują się przynajmniej kilka, kilkanaście miesięcy od zakażenia. Nie ma jeszcze co prawda takich danych na temat zakażeń SARS-CoV-2, jednak szacuje się taki okres patrząc na analogie nowego wirusa z SARS-CoV(-1) i MERS-CoV, czyli zakażeniami spowodowanymi przez koronawirusy w dwóch ostatnich dekadach. U tych pacjentów przeciwciała utrzymywały się nawet do 3 lat po zakażeniu. Mówi się, że obecność przeciwciał, zwłaszcza przeciwciał klasy IgG, pojawiających się najpóźniej w przebiegu zakażenia SARS-CoV-2, pełni rolę ochronną. Oznacza to, że nawet, jeśli dojdzie do kolejnego kontaktu z wirusem SARS-CoV-2 i do kolejnego zakażenia, przebieg zakażenia będzie potencjalnie łagodniejszy, albo może być w ogóle bezobjawowy.
Czytaj także: Raport specjalny o koronawirusie
Gdy pacjent, który przeszedł bliżej nieokreśloną infekcję, dowiaduje się, że ma przeciwciała przeciw SARS-CoV-2, zyskuje wiedzę, że nabył odporność, ale czy dostaje również informację o tym, czy jeszcze zakaża?
Prof. Tomasz Wielkoszyński: Tu znów wróciłbym do pytania o objawy. W związku z tym, że trudno jest określić moment potencjalnego zakażenia, gdy człowiek normalnie funkcjonuje, ważny jest moment ewentualnego wystąpienia objawów, czyli czy są to objawy świeże sprzed kilku dni, czy sprzed tygodnia, miesiąca czy jeszcze wcześniej. Im więcej czasu upłynęło od pojawienia się objawów, tym można mieć większą pewność, że jest to przebyte zakażenie i że dana osoba nie stanowi zagrożenia, czyli nie jest zakaźna. Jeśli objawy pojawiły się niedawno, istnieje większe prawdopodobieństwo, że jest to wczesna faza zakażenia, w której wirus bytuje w organizmie i taka osoba może stanowić potencjalne ryzyko dla otoczenia.
Pacjent, który pamięta objawy, jest w komfortowej sytuacji, ponieważ ma czasowy punkt odniesienia. Natomiast co w sytuacji, gdy u osoby, która nie miała objawów, zostaną wykryte przeciwciała przeciw SARS-CoV-2?
Prof. Tomasz Wielkoszyński: Jeśli badania serologiczne wykona pacjent bezobjawowy, który nie jest w stanie określić czasu od potencjalnego kontaktu czy zakażenia, wtedy informacji dostarcza nam konstelacja wyników badania przeciwciał we wszystkich trzech klasach, tj. w IgG, IgM i IgA. Dodatni wynik we wszystkich klasach lub w IgA i/lub IgM wskazuje, że jest to jedna z wcześniejszych faz zakażenia i należy zachować większą ostrożność w kontaktach. Natomiast, jeśli tylko IgG jest dodatnie, na pewno dostajemy dowód na to, że zakażenie jest już przebyte i prawdopodobnie pacjent nie jest już niebezpieczny dla otoczenia.
Pojawia się coraz więcej informacji na rynku o zawodności testów kasetkowych w kierunku COVID-19. Czy test kasetkowy, pod warunkiem, że uda się trafić na test dobrej jakości, dostarczy nam takie same odpowiedzi, jak profesjonalny test serologiczny wykonany w laboratorium?
Prof. Tomasz Wielkoszyński: W diagnostyce serologicznej ważne informacje daje nam występowanie określonych klas przeciwciał. Testy kasetkowe najczęściej wykrywają wszystkie przeciwciała jednocześnie lub tylko jedną klasę, nie dając nam informacji, czy są to przeciwciała klasy IgM, IgA czy też IgG. Gdy mamy dodatnią reakcję, nie wiemy, z jakiego powodu. Mówi się też o tym, że przeciwciała klasy IgM stwarzają większe ryzyko reakcji krzyżowych z innymi wirusami. To znaczy, że w populacji ludzkiej krążą koronawirusy, które powodują łagodne zakażenia, np. przeziębienia i infekcje dróg oddechowych. Stykamy się też z koronawirusami zwierzęcymi, które nie są chorobotwórcze dla ludzi, a występują np. u naszych pupili (psów i kotów). Wirusy te charakteryzują się strukturą białek zbliżoną w pewnym stopniu do białek wirusa SARS-CoV-2. Przeciwciała, które powstają w wyniku kontaktu z takimi wirusami, w niektórych sytuacjach mogą fałszować wyniki testów serologicznych na wirusa SARS-CoV-2. Może się to zdarzać szczególnie dla przeciwciał klasy IgM. Dlatego większe ryzyko takich fałszywie dodatnich reakcji występuje w przypadku testów kasetkowych i paskowych, które nie są odpowiednio wystandaryzowane i nie podlegają dodatkowej weryfikacji przeprowadzanej w trakcie badania wykonywanego przez personel laboratorium. Dlatego w diagnostyce COVID-19 zdecydowanie należy propagować profesjonalne testy, wykonywane w medycznych laboratoriach diagnostycznych, które dają rzetelne wyniki mogące stanowić podstawę decyzji dotyczących postępowania epidemiologicznego.
Jest pan Profesor specjalistą diagnostyki z wieloletnim doświadczeniem. Jak pana zdaniem w bliskiej przyszłości będzie wyglądała diagnostyka wirusa SARS-CoV-2 i jakie możliwości będzie oferowała?
Prof. Tomasz Wielkoszyński: O ile obecnie w przebiegu dużej liczby świeżych zakażeń, kluczową rolę odgrywają testy PCR, o tyle w dłuższym horyzoncie czasowym, badania serologiczne będą miały większą wartość diagnostyczną zarówno w aspekcie jednostek, jak i całej populacji. Testy serologiczne, wykrywające przeciwciała w klasach IgM, IgA i IgG, zapewnią wiedzę nt. odporności, która pozwoli zadbać i mniej bać się o siebie i o najbliższych.
Testy serologiczne, w którymś momencie epidemii zapewne, będą odgrywały rolę w dopuszczaniu do pracy osób, które mają z racji zawodu częsty kontakt z ludźmi. Szczególnie przydatne będą w takich profesjach, jak np. sprzedawcy, listonosze, kurierzy, no i oczywiście pracownicy służby zdrowia, którzy są narażeni na większe ryzyko zakażenia. Gdy takie osoby uzyskają dodani wynik badania serologicznego, będą mogły czuć się bezpiecznie z racji potwierdzenia nabytej odporności. Tego typu rozwiązanie zostało już zaproponowane w USA i w którymś momencie w przebiegu epidemii może stanowić czynnik warunkujący dopuszczenie do danej pracy. Testy serologiczne będą również stanowiły podstawę określania obostrzeń przeciwepidemicznych dla całych populacji wielu krajów tak, jak ma to teraz miejsce z Niemczech.
Prof. Tomasz Wielkoszyński - lekarz, doktor habilitowany nauk medycznych i profesor nadzw. dąbrowskiej WSPS. Twórca Centrum Medycznego Wielkoszyński, od 2008 roku specjalizuje się w badaniach wykrywających boreliozę oraz inne choroby przenoszone przez kleszcze. Przeprowadził wiele krajowych i międzynarodowych projektów badawczych dotyczących diagnostyki serologicznej chorób zakaźnych, m.in. boreliozy. Na co dzień prowadzi ze studentami zajęcia z immunologii, bakteriologii i wirusologii oraz chorób zakaźnych.
Więcej informacji na stronie wielkoszynski.pl.
Czytaj także: Kanada zaczyna testy szczepionki na COVID-19 na ludziach