W sobotę 17 marca około godziny 12.00 policja otrzymała zgłoszenie dotyczące podejrzenia, że jeden z pracowników na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku może być pod wpływem alkoholu.
Policjanci, którzy udali się na miejsce, potwierdzili te informacje. Dyżurujący lekarz miał prawie 1,6 promila alkoholu we krwi. Mężczyznę z placówki wyprowadzili policjanci, a do sądu trafił wniosek o popełnionym wykroczeniu. Prokuratura zajmie się ustaleniem, czy lekarz tylko przebywał w miejscu pracy, czy też miał kontakt z pacjentami.
39-letni lekarz będący w pracy pod wpływem alkoholu posiada doktorat i obecnie jest w trakcie drugiej specjalizacji medycznej. Podczas przesłuchania tłumaczył się tym, że dzień wcześniej pił alkohol ze znajomymi, a do pracy musiał przyjść. Musiał, ponieważ ma podpisany kontrakt ze szpitalem, a nie jest zatrudniony na etat. Za tą różnicą kryje się m. in. to, że nie ma możliwości skorzystać z urlopu na żądanie.
Sytuację wyjaśniają też władze szpitala, które w poniedziałek rozwiązały kontrakt z pracownikiem. Jak informuje rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, Marcin Tomkiel:
W tej chwili dyrekcja powołała specjalny sztab, który wyjaśnia sytuację. Będziemy przeglądać monitoring, o której ten lekarz przyszedł do pracy i czy rzeczywiście przyjmował pacjentów.
Więcej informacji znajdziecie na TVN24.pl: Pijany lekarz zatrzymany w szpitalu. Teraz traci pracę