Lobotomia to zabieg polegający na uszkodzeniu włókien nerwowych istoty białej, łączących płaty czołowe ze międzymózgowiem, głównie z wzgórzem i podwzgórzem. Choć metoda ta nie była oparta na żadnych zweryfikowanych podstawach, przez około 40 lat była często stosowana w leczeniu psychoz, padaczki, a nawet dokuczliwych, nawracających bólów głowy.
Lobotomia – co to za metoda?
Lobotomia została zaproponowana jako metoda lecznicza w latach 30. XX wieku przez portugalskiego lekarza Antonio Egaza Monisa. Opierał się on na doniesieniach dotyczących żołnierzy, u których na skutek urazów doszło do uszkodzenia czaszki i płatów czołowych. Brał też pod uwagę wyniki eksperymentów wykonywanych na szympansach, którym usuwano płaty czołowe. Uznał, że zaobserwowane w tych przypadkach zmniejszenie pobudliwości, drażliwości oraz spowolnienie mogą być również korzystne u hiperreaktywnych pacjentów ze schorzeniami psychicznymi (szczególnie jeśli występowały u nich objawy paranoidalne), u psychopatów oraz u osób cierpiących na padaczkę z dużą ilością napadów albo na przewlekłe bóle głowy. Twierdzono nawet, że lobotomia może być „lekarstwem na homoseksualizm”.
Choć hipoteza ta nie została zweryfikowana, metoda szybko zdobyła popularność. Za sukces uważano w tamtych czasach fakt, że poziom aktywności chorego zmniejszał się, a jego reakcje stawały się powolniejsze i łatwiejsze do kontrolowania.
Zobacz także: Obrzęk mózgu – objawy, leczenie, rokowania
Zabieg lobotomii
Lobotomia była wykonywana w sposób, którego metodyka daleka była od współczesnych operacji neurochirurgicznych. Stosowane narzędzia nie dawały możliwości selektywnego przerywania lub uszkadzania wybranych wiązek włókien, a miejsce wykonania zabiegu w obrębie tkanki mózgowej często było przypadkowe. Metoda nie pozwalała na precyzyjne sterowanie instrumentem i leczenie odbywało się „na ślepo”.
Początkowo zabieg wykonywano za pomocą wysokoprocentowego alkoholu. Specjalną igłą przebijano się przez jedną z cienkich kości oczodołu do wnętrza czaszki, a następnie do płatów czołowych. W miejsce wkłucia podawano alkohol, który powodował denaturację i martwicę komórek i włókien nerwowych. Operujący lekarz nie był stanie określić, w jakiej okolicy mózgu znajduje się koniec igły, stąd miejsce i zasięg uszkodzeń spowodowanych przez operację był trudny do przewidzenia.
Zmiana metody operacyjnej nie przyniosła poprawy rezultatów. Do płatów czołowych wprowadzano (taką samą drogą) metalową końcówkę z pętlą, którą następnie poruszano, mechanicznie uszkadzając włókna nerwowe i niszcząc tkankę.
Ponieważ lobotomia była bardzo poważną interwencją dokonywaną w obrębie ośrodkowego układu nerwowego, wielu chorych (nawet 60%) umierało w trakcie zabiegu albo w okresie okołooperacyjnym.
Mimo to metoda szybko zdobywała popularność. W samych Stanach Zjednoczonych do 1960 r. wykonano takich operacji ponad 50 000. Twórca metody za swoje „osiągnięcia” otrzymał też w 1949 r. Nagrodę Nobla.
Lobotomia – skuteczność zabiegu
Zachowanie chorych, którzy przeżyli lobotomię, radykalnie się zmieniało, chociaż (ze względu na niską precyzję metody) objawy bywały różnorodne. Najczęściej osoby po zabiegu były otępiałe, apatyczne, spowolnione. Miały zaburzoną świadomość własnej osoby, upływającego czasu, nie były w stanie oderwać się od swojego „tu i teraz”, myśleć o przyszłości, planować. Częste były objawy, takie jak zdziecinnienie, zanik bardziej złożonych umiejętności, zaburzenia ruchu, a nawet nieświadome oddawanie stolca lub moczu.
Lekarze wykonujący zabieg traktowali to jako sukces i przekonywali, że jest to stan lepszy niż ten, którego doświadczałby pacjent z padaczką lub ostrymi zaburzeniami psychicznymi.
Lobotomia – metoda zakazana
Uszkodzenia mózgu były nieodwracalne i grupa osób po lobotomii, które nie były zdolne do zwykłego, codziennego funkcjonowania, powiększała się. Stopniowo zwiększał się opór społeczeństwa przed stosowaniem tego typu metod i ostatecznie protestować głośno zaczęli również lekarze. Środowisko medyczne przed długie lata pozostawało bierne, ponieważ jednym z nieprzekraczalnych kanonów kodeksu zawodowego były wówczas lojalność i zakaz krytykowania innych specjalistów. Jednak większość lekarzy uważała, że pacjenci są tak naprawdę okaleczani i pozbawiani możliwości normalnego życia.
Metoda ostatecznie została oficjalnie odrzucona przez medycynę światową na początku lat 60. Najbardziej aktywnym zwolennikom lobotomii odebrano prawo wykonywania zawodu.
Niektóre kraje przyznały, że lobotomia wyrządziła chorym olbrzymią krzywdę, i zaczęły wypłacać wielkie odszkodowania lub pokrywać koszty opieki nad osobami, które poddano temu zabiegowi.
W 2005 r. grupa rodzin osób poszkodowanych zwróciła się do Komitetu Noblowskiego o pośmiertne odebranie Antonio Egazowi Monisowi przyznanej mu wcześniej nagrody. Komitet odmówił wnioskodawcom, twierdząc, że zasady przyznawania Nagrody Nobla nie pozwalają na jej odebranie i nie określają sposobu, w jaki można by to zrobić.
Lobotomia została ostatecznie wycofana z arsenału metod leczenia w neurologii i psychiatrii, i to nie tylko dlatego, że pojawiło się wiele skuteczniejszych alternatywnych metod, ale ze względu na okrucieństwo i szkody, które powodowała.