Badania nad wykorzystaniem układu immunologicznego w leczeniu chorób hematoonkologicznych trwają od ponad 30 lat. Tak zaawansowane leczenie wymagało poznania złożonych metod inżynierii biologicznej oraz biologii nowotworów. Stosują ją na razie nieliczne certyfikowane ośrodki na świecie, jednak będzie ich coraz więcej także w Polsce, gdyż z terapią wiązane są ogromne nadzieje.
CAR-T - innowacyjna metoda leczenia raka
Ideą nowatorskiej metody jest przeprogramowanie komórek odpornościowych chorego, tak by jego układ immunologiczny lepiej rozpoznawał i zwalczał komórki nowotworowe. Chodzi o limfocyty T - komórki odpornościowe wytwarzane w szpiku kostnym. U chorych na nowotwory limfocyty T przestają odróżniać komórki zmutowane i nie atakują ich, umożliwiając rozwój choroby. W celu przywrócenia tej umiejętności limfocyty T zaraz po pobraniu, poddawane są modyfikacji genetycznej.
Takie zabiegi można przeprowadzić tylko w certyfikowanych placówkach wykonujących transplantacje allogeniczne [od obcego dawcy - przyp. red.]. W Polsce kilka ośrodków jest w trakcie certyfikacji, kończą ją lub już zakończyły. Mam zatem nadzieję, że ten lek będzie mógł być podawany w kilku ośrodkach w Polsce, bo jest takie zapotrzebowanie
– tłumaczy prof. Lidia Gil, kierownik Kliniki Hematologii i Transplantologii Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Czytaj też: Anna rozpaczliwie walczy z agresywnym chłoniakiem. Tylko jedna terapia może ją uratować.
CAR-T. Na czym polega terapia?
Modyfikację limfocytów dla polskiego pacjenta przeprowadzono w jednym z laboratoriów Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii. Przekształcone limfocyty podawane są w jednorazowym wlewie dożylnym, trwającym około 30 minut. Terapia polega na tym, że do DNA limfocytu T przy użyciu wirusa wszczepia się gen kodujący receptor rozpoznający antygen specyficzny dla nowotworu, z którym ta komórka ma walczyć. Jest to receptor CAR, stąd nazwa terapii – CAR-T . Do zastosowania metody wybierane są wyselekcjonowane ośrodki, które mają duże doświadczenia w przeszczepach komórek szpiku kostnego.
Specjalistka dodała, że niełatwe jest pierwsze dziesięć dni zaraz po zabiegu.
– Lek podaliśmy w czwartek, a minimalny czas obserwacji szpitalnej to dziesięć dni. Powikłania najczęściej pojawiają się w pierwszych dniach. Po tym okresie jeśli nie ma żadnych problemów, można wypisać pacjenta do domu, ale przez co najmniej miesiąc jest on nadal pod nadzorem ambulatoryjnym
– mówi prof. Gil.
Prawdopodobnie pierwszym takim ośrodkiem w Europie będzie laboratorium w Amsterdamie, które ma zacząć działać w 2020 roku. Przełomowe wyniki opisywane w leczeniu ostrych białaczek limfoblastycznych i limfocytowych oraz chłoniaków złośliwych B-komórkowych zachęcają naukowców do dalszych badań oraz podejmowania prób terapii u pacjentów z nowotworami narządowymi.
Zobacz film i dowiedz się, na czym polega terapia CAR-T?