Brytyjski specjalista wypowiedział się w tej sprawie w związku z powrotem do szkół uczniów w Anglii, Walii i Irlandii Północnej, gdyż kwestia ta wywołuje wciąż wiele dyskusji. Jak informuje BBC, prof. Chris Whitty przekonywał, że z powrotem do szkół nie można zwlekać, ponieważ choroba COVID-19 będzie wyzwaniem przez co najmniej kolejne dziewięć miesięcy, a szczepionka przeciwko koronawirusowi SARS-CoV-2 stanie się powszechnie dostępna dopiero w kolejnym sezonie jesienno-zimowym, czyli na przełomie 2021 i 2022 r.
Zdaniem specjalisty znacznie więcej dzieci może odczuwać negatywne skutki tego, że nie pójdzie do szkoły aniżeli tego, że będzie do niej uczęszczać.
Jest dostatecznie dużo dowodów zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i na całym świecie, że dzieci znacznie rzadziej chorują (na COVID-19 - PAP) i rzadziej wymagają hospitalizacji - mówi.
Dlatego w dłuższym okresie – uważa specjalista - dla dzieci większym zagrożeniem jest brak możliwości powrotu do szkoły i izolacja aniżeli ryzyko zakażenia koronawirusem. Dzieci mogą z tego powodu ponieść większe straty zarówno mentalne i jak fizyczne.
Czytaj też: Do szkół w Polsce trafi ponad 50 mln maseczek i 4 mln litrów płynu dezynfekującego.
Zgony wśród dzieci z powodu COVID-19 zdarzają się nadzwyczaj rzadko, jeśli do nich dochodziło, to jedynie u tych, które już wcześniej poważnie chorowały. Z danych brytyjskiego urzędu statystycznego wynika, że między marcem i czerwcem 2020 r. w Anglii i Walii odnotowano zaledwie 10 zgonów z powodu tej choroby u dzieci i młodzieży poniżej 19. roku życia, a jednocześnie w tym samym okresie zmarło 46 725 pacjentów powyżej 19 lat.
W czerwcu 2020 r. ponad 1 mln dzieci powróciło w Anglii do przedszkoli i szkół podstawowych. Koronawirusem zakaziło się jedynie 70 z nich oraz 128 osób z personelu – wynika z danych Public Health England. Infekcje te w zdecydowanej większości rozniosły osoby dorosłe, które zarażały innych dorosłych.
Z tych samych obserwacji wynika, że w czerwcu dzieci, które wróciły do szkoły, były bardziej narażone na zakażenie podczas pobytu w domu, aniżeli w placówce oświatowej.
Znacznie rzadziej dochodzi do transmisji (koronawiusa – PAP ) z dzieci na inne osoby, aniżeli z dorosłych na dorosłych – podkreślił prof. Whitty.
Jego zdaniem, wraz z otwarciem szkół zagrożeniem jest to, że dorośli będą się ze sobą kontaktować w placówkach oświatowych, np. odbierając dzieci, a także dlatego, że będą mogli powrócić do pracy, gdzie będą się kontaktować z innymi pracownikami.
Otwarcie szkół prawdopodobnie spowoduje wzrost transmisji, ale w głównie w sposób pośredni – ostrzegał.
Konieczne będzie zatem przestrzeganie reguł higieny, czyli noszenie maseczek, zachowanie odpowiedniej odległości oraz mycie i dezynfekowanie rąk.
Źródło: PAP/Zbigniew Wojtasiński