„Nie rycz jak baba”, „nie marz się tak”, „po co płaczesz?”. To właśnie takie komentarze często słyszeliśmy jako dzieci. W naszej kulturze łzy bowiem traktowane są jako objaw słabości i przejaw dziecinnej reakcji na dany problem. Ale czy rzeczywiście tego typu zachowanie to coś złego? Jak się okazje, z medycznego punktu widzenia niekoniecznie.
Ostatnio gośćmi na kanapie Dzień Dobry TVN były socjolog Natalia Tur oraz okulistka dr Anna Maria Ambroziak. Obie panie tłumaczyły widzom, że płacz przynosi nam wiele korzyści (czy wiesz, że dzięki łzom możliwe jest w ogóle widzenie?). Socjolog stwierdziła również, że gdybyśmy częściej pozwalali sobie na płacz, zredukowalibyśmy liczbę zachorowań na depresję.
Jestem zwolenniczką płakania. Gdybyśmy więcej jako społeczeństwo pozwalali sobie na łzy, tym mniej byłoby depresji, czyli blokowania tych uczuć. Byłoby mniej nienawiści i hejtu. Główną emocją, przykrywającą smutek jest właśnie złość – mówi Natalia Tur.
Socjolog dodała również, że osoby, które unikają płaczu, uciekają w złość. A widać do doskonale na przykładzie kobiet i mężczyzn. Kobiety wyładowują swoje emocje dzięki łzom, a mężczyźni często popadają we frustrację.
Co ciekawe, okulistka zaznaczyła również, że po składzie łez można ocenić, czy był to płacz szczęścia czy smutku. Poza tym badając te kropelki można również wyczytać ile lat miał ich „właściciel”, jaką dietę trzymał czy jaki tryb życia prowadził.
Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj tej rozmowy!