Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku wstrzymał do końca tygodnia przyjmowanie pacjentów. Powodem jest brak porozumienia dyrekcji z protestującymi pielęgniarkami, które domagają się podwyżek. Dyrektor szpitala, prof. Anna Wasilewska, w rozmowie z TVN24.pl zapewniła, że pacjenci w stanach zagrożenia życia nadal są przyjmowani:
Wypisano tych, którzy już mogli opuścić szpital, przyjmowano zaś tylko tych, którzy mieli na przykład pilną, konieczną diagnostykę. Przyjmowani są tylko chorzy w stanach zagrożenia życia.
Szpital o sytuacji poinformował wojewodę podlaskiego. Placówka zatrudnia około 400 pielęgniarek, które od 2015 r. domagają się podwyżek. Jak informuje Przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w UDSK, Agnieszka Olchin, od momentu rozpoczęcia protestu przeprowadzono spór zbiorowy, referendum strajkowe i dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Pielęgniarki domagały się 400 zł podwyżki od 1 lipca. Po rozmowach zaproponowały 215 zł, ale ze strony dyrekcji nadal nie było zgody - podwyżki, jakie zaproponowała dyrekcja wynoszą 103 zł, na co pielęgniarki się nie zgodziły.
Wielu pacjentów z poniedziałku i wtorku nie zostało przyjętych, w kolejnych dniach prawdopodobnie utrudnienia będą trwały. Dyrekcja szpitala prosi pacjentów o monitorowanie sytuacji. Uruchomiono także izbę przyjęć, gdzie przyjmowane są dzieci z infekcjami, które nie wymagają zabezpieczenia na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Jak podkreśla prof. Wasilewska szpital nie zamyka oddziałów, a jedynie ogranicza przyjęcia pacjentów przez wzgląd na braki w personelu.
Więcej informacji znajdziecie na TVN24.pl: Pielęgniarki protestują, szpital odsyła małych pacjentów. "Sytuacja wygląda bardzo źle"