Zbieractwo to choroba – nie należy mylić go ze świadomym kolekcjonerstwem ani uznawać za dziwactwo. Osoba dotknięta tym zaburzeniem kieruje się motywami irracjonalnymi, a konsekwencje jej działania mogą być niebezpieczne, nie tylko dla niej samej. Chory – nie umiejąc rozstać się z gromadzonymi przedmiotami – nie tylko ogranicza własną przestrzeń, ale często też dezorganizuje życie najbliższych osób. Tracąc kontrolę nad swoim nałogiem, zbieracz może łamać podstawowe zasady sanitarne, stwarzając zagrożenie dla otoczenia. Dlatego syllogomania bezwzględnie wymaga leczenia.
Charakterystyka patologicznego zbieractwa
Syllogomania uznawana jest za chorobę od niedawna i nie została jeszcze dokładnie zbadana. W Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 przypisuje się ją do kategorii F63, jako zaburzenie nawyków i popędów. Szacuje się, że zjawisko to dotyczy kilku procent populacji – najczęściej osób w starszym wieku, choć obserwuje się także chorobliwe zbieractwo u dzieci w wieku szkolnym. Generalnie jednak objawy syllogomanii zaostrzają się z wiekiem, coraz bardziej ograniczając zdolność chorego do normalnego funkcjonowania.
Kompulsywne zbieractwo dotyczy najczęściej przedmiotów o niewielkiej wartości – nienoszonych już ubrań, butów, starych gazet, części uszkodzonych sprzętów, które „mogą się kiedyś przydać”. Zbieracz może także gromadzić rzeczy powszechnie uznawane za śmieci, np. opakowania po żywności, kosmetykach. Przedmioty te stopniowo zagracają jego mieszkanie czy miejsce pracy, z czasem odbierając mu (i żyjącym w jego otoczeniu osobom) większość życiowej przestrzeni i uniemożliwiając utrzymanie jej w czystości.
Charakterystyczną cechą syllogomanii jest nie tylko kompulsywna potrzeba gromadzenia bezwartościowych rzeczy, ale też silnie emocjonalny stosunek zbieracza do tych przedmiotów. Próba ingerencji w „kolekcję” chorego wiąże się z jego silnym oporem i lękiem o utratę czegoś, co uważa za niezwykle mu potrzebne. Odebranie czegokolwiek osobie ogarniętej manią zbieractwa zaburza jej spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Jak działa układ nerwowy? Dowiesz się tego z filmu:
Przywiązanie chorego do gromadzonych sprzętów utrudnia mu codzienne czynności, upośledza jego kontakty społeczne, a w skrajnych przypadkach – określanych mianem zespołu Diogenesa – prowadzi do zaniedbania higieny osobistej i zasad bezpieczeństwa. Konsekwencją takiego stanu rzeczy mogą być choroby zbieracza, konflikty z prawem, utrata rodziny, pracy.
Chorobliwe zbieractwo – przyczyny
W związku z ograniczoną wiedzą na temat zjawiska syllogomanii, jak dotąd nie ustalono ponad wszelką wątpliwość, jakie są jej przyczyny. Prowadzone badania wskazują na połączenie różnych uwarunkowań – genetycznych, temperamentalnych, chorobowych, środowiskowych.
Nim zbieractwo osiągnie rozmiar manii, u chorych obserwuje się takie symptomy, jak np. trudności z podejmowaniem decyzji, restrykcyjne przestrzeganie zasad, regulaminów, graniczący z pedanterią perfekcjonizm, dążenie we wszystkim do symetrii, porządku, skłonność do segregowania i katalogowania przedmiotów. Zachowania te mogą być powiązane z cechami osobowości chorego, stanowić reakcję na stres czy objaw zaburzeń nerwicowych.
Syllogomanię stwierdza się najczęściej u osób, które cierpią już na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne. Istnieje w związku z tym przypuszczenie, że kompulsywne zbieractwo może stanowić jeden z symptomów takich dolegliwości. Wskazuje się na powiązania syllogomanii z:
- zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi – zbieractwo jest wówczas czynnością przymusową (natręctwem),
- zaburzeniami urojeniowymi, m.in. schizofrenią – syllogomania jest skutkiem urojeń, np. poczucia misji związanej ze zbieraniem określonych przedmiotów
- zaburzeniami afektywnymi, zwłaszcza depresją – gromadzenie niepotrzebnych przedmiotów jest manifestacją obniżonego samopoczucia,
- zaburzeniami lękowymi, fobiami – zbieractwo stanowi sposób na rozładowanie napięcia, zachowanie poczucia bezpieczeństwa,
- zaburzeniami adaptacyjnymi – syllogomania może stanowić mechanizm obronny i rozwijać się jako reakcja na traumatyczne przeżycie, silny stres, cierpienie,
- otępieniem, np. w chorobie Alzheimera – choroba podstawowa powoduje niezrozumienie wartości zbieranych rzeczy i konsekwencji własnych działań.
Jak leczyć patologiczne zbieractwo?
Zachowanie zbieracza może uchodzić za równie ekscentryczne, co irytujące i uciążliwe dla otoczenia dziwactwo. Należy jednak pamiętać, że syllogomania jest chorobą, a osobie, która jest nią dotknięta, brakuje dystansu do problemu i zdolności racjonalnej oceny własnego zachowania. Zamiast potępiać kompulsywne zbieractwo, trzeba okazać choremu pomoc. Sam bowiem nie jest nawet świadom faktu, że potrzebuje leczenia.
Metoda terapii syllogomanii uzależniona jest głównie od rodzaju podstawowego schorzenia, na tle którego się rozwinęła. Aby ustalić sposób leczenia, chorego należy poddać wywiadowi psychologicznemu lub psychiatrycznemu. W przypadkach występowania zespołu Diogenesa wskazane jest także przeprowadzenie badań pod kątem ewentualnych dolegliwości somatycznych, będących wynikiem zaniedbania zasad higieny.
Leczenie syllogomanii opiera się najczęściej o farmakoterapię (np. lekami antydepresyjnymi) i psychoterapię. Celem tej drugiej jest uświadomienie choremu jego problemu i nauczenie go zachowań przystosowawczych, tj. rozwiązywania problemów inaczej niż poprzez chorobliwe gromadzenie bezwartościowych przedmiotów. Rokowania zależą od rodzaju choroby podstawowej. Zdecydowanie łatwiej jest pomóc pacjentom cierpiącym na zaburzenia lękowe niż na postępujące zmiany neurodegeneracyjne. W każdym przypadku jednak istnieje szansa na poprawę jakości życia osoby dotkniętej syllogomanią, a także komfortu osób żyjących w jej najbliższym otoczeniu.
Zobacz film i dowiedz się skąd się bierze nerwica i jak wygląda jej leczenie:
Christian 08.09.2020r.
Mieszkam w kawalerce 17 metrów i szukam już pomocy, bo zbieram masę rzeczy i już nie mam gdzie ich kłaść, a mózg gada, że one mi są potrzebne. Na sen mam 40 cm wersalki. Reszta to złom i co tylko innego, książki do połowy wysokości mieszkania. Do kuchni się nie dojdzie, do łazienki z trudem, a wyjście to labirynt przedstawiania toreb i kartonów z blachami i elektro. Wlazience tylko dostęp do WC, reszta to złom. Jestem bezrobotny, mam 42 lata i żyję z renty socjalnej z racji wysokiej krótkowzroczności i padaczki pourazowej.