Nawracające anginy, czyli takie, które pojawiają się sześć, a nawet siedem razy w ciągu roku to jedno ze wskazań do usunięcia migdałków. Na taki zabieg zdecydował się Michał, która od wielu lat ma z nimi problemy i nie może normalnie funkcjonować.
Migdałki można usunąć na kilka sposób. Pierwszy to klasyczna operacja. W jej trakcie lekarz skalpelem wycina chore tkanki i zakłada szwy. Niestety, powrót do zdrowia po takim zabiegu zazwyczaj trwa ok. dwóch tygodni, a gojenie się ran bardzo boli. Drugi sposób to laserowe usunięcie migdałków. Mimo że zabieg nie jest tak inwazyjny i bolesny jak zwykła operacja, to niekiedy użycie lasera skutkuje uszkodzeniem także zdrowych tkanek. Trzeci – i zarazem najlepszy zarówno z perspektywy lekarza oraz pacjenta – jest zabieg z wykorzystaniem narzędzia elektrochirurgicznego.
Aparat ten podłączony jest do platformy, która generuje specjalny prąd zmienny. Nie rozgrzewa tkanek ciała, dzięki czemu okoliczne tkanki nie zostają uszkodzone. Urządzenie jest nie tylko bardzo precyzyjne, ale i posiada kilka funkcji, dzięki czemu zabieg trwa krócej. Korzystając z tylko jednego narzędzia lekarz może wyciąć migdałki i zasklepić ranę, co minimalizuje prawdopodobieństwo wystąpienia krwawienia.
Dzięki takiemu zabiegowi rany goją się znacznie szybciej i ból, w porównaniu z tym, który odczuwają pacjenci po klasycznych operacjach, jest dużo mniejszy.
Mimo że zabieg wydaje się być najlepszym rozwiązaniem, gdy konieczne jest wycięcie migdałków, to ma jedną wadę. Zabieg z użyciem narzędzia elektrochirurgicznego nie jest refundowany i nie można go wykonać w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Osoby, które chcą, aby u nich zabieg usunięcia migdałków wykonano właśnie w ten sposób, muszą zapłacić za niego z własnej kieszeni. Szacuje się, że koszt takiej operacji to ok. 6 tysięcy złotych.