O tym, że koronawirus działa również na mózg, wiemy już od dawna. Od niedawna natomiast eksperci informują nas, że uszkodzenia narządu ośrodkowego układu nerwowego można podzielić na trzy stadia. W związku z tym eksperci z centrum NeuroGrow Brain Firness Center w Północnej Wirginii sugerują, że każdy ozdrowieniec po opuszczeniu szpitala powinien mieć wykonany rezonans magnetyczny, a także zapewniony monitoring mózgu przez kilka miesięcy po chorobie.
Przeczytaj też: Raport specjalny o koronawirusie
COVID-19 wywołuje uszkodzenia mózgu, które można podzielić na trzy stadia
O jakich etapach mowa? Według amerykańskich uczonych w pierwszym stadium dochodzi do uszkodzenia nabłonka jamy nosowej i ustnej. Główny objaw? Utrata węchu oraz smaku. Z jakimi problemami trzeba się zmierzyć w drugim stadium? Z takimi, które powoduje burza cytokinowa (gwałtowna reakcja zapalna). W konsekwencji można mieć do czynienia z powstawaniem zakrzepów, przyczyniających się do mikroudarów czy udarów mózgu. W trzecim stadium natomiast uszkodzona zostaje bariera pomiędzy krwią i mózgiem, w związku z czym cząstki wirusa atakują bezpośrednio mózg. Wówczas pojawia się dezorientacja, drgawki czy śpiączka.
Przeczytaj też: Jest lek na COVID-19. WHO ogłasza przełom
Naukowcy ostrzegają także, że nie zawsze objawy neurologiczne występują od razu. Czasami jednak mogą pojawić się przed charakterystycznymi symptomami COVID-19. Eksperci zaznaczają też, że w ciągu kilku miesięcy od pokonania infekcji SARS-CoV-2 może dojść do pogorszenia zdolności poznawczych, problemów z koncentracja, depresji, bezsenności czy choroby Alzheimera lub Parkinsona. Dlatego też kontrola neurologiczna ma kluczowe znaczenie.
Przeczytaj też: Lek przeciwzakrzepowy może pomóc w leczeniu chorych na COVID-19
Zobacz też film: Co jeść i pić, by mózg dobrze pracował?