Tajemnicza choroba kotów
Prof. Krzysztof Pyrć, jeden autorów analizy w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych stwierdził, że tekst opublikowany w "Gazecie Wyborczej" może prowadzić do wybuchu paniki "oraz strat zarówno ekonomicznych, jak i wizerunkowych".
Ekspert dodał, że przeprowadzone badania pokazują, że jedną z prawdopodobnych dróg transmisji wirusa może być pokarm. Za tym tropem mają przemawiać m.in. nagłe pojawienie się wirusa zarówno u kotów wychodzących, jak i nie; brak ognisk i przenoszenia się choroby z kota na kota. Dodatkowo, jak czytamy na stronie next.gazeta.pl "analiza sekwencji genomu wirusa pobranego od kota nie wykazała drastycznych zmian w porównaniu do sekwencji referencyjnych, sugerujących pojawienie się nowego szczepu wirusa grypy efektywnie zakażającego koty, podobieństwo sekwencji wirusów, które zostały wyizolowane od kotów w różnych częściach Polski, jest bardzo wysokie, co sugeruje pojedyncze źródło zakażenia, rozmowy z właścicielami kotów zasugerowały, że źródłem może być surowe mięso".
Naukowcy, aby potwierdzić tę teorię, przebadali mięso, które jadły chore zwierzaki. Testy potwierdziły obecność wirusa w jednej z próbek. Prof. Krzysztof Pyrć podkreślił w oświadczeniu, że "chociaż nie można wykluczyć, że wirus znalazł się w próbkach mięsa później lub wręcz mięso zostało zanieczyszczone przez właścicieli wirusem rozwijającym się w organizmie kota, nie można również wykluczyć, że to właśnie surowe mięso był źródłem zakażenia".
Specjaliści są zdania, że to wystarczający powód, aby służby weterynaryjne oraz inspekcja sanitarna przebadały dostępne w Polsce mięso w kierunku mięso grypy H5N1. Jak dodają, nie chodzi tylko o koty. "To kluczowe nie tylko ze względu na koty, lecz także na fakt, że wirus ten stanowi zagrożenie dla życia ludzkiego" - wskazuje profesor.
Warto dodać, że polski przemysł drobiarski stanowi blisko 20 proc. rynku UE, a wartość eksportu mięsa przekracza trzy mld euro. "Warto wyobrazić sobie konsekwencje dla tego sektora gospodarki, jeżeli faktycznie okazałoby się, że skażone mięso znalazło się we Francji, Włoszech czy Niemczech" - napisał w oświadczeniu Krzysztof Pyrć.
Czy polskie mięso jest bezpieczne?
Z wynikami badania nie zgadza się Krajowa Rada Drobiarstwa. "Badania opisane w artykule "Gazety Wyborczej" bazowały na próbkach pobranych z naruszeniem elementarnych zasad sterylności, bez zachowania jakichkolwiek reguł i metod poboru materiału badawczego - próbki pobierane były przez właścicieli kotów" - czytamy w wydanym przez nią oświadczeniu.
Rada potępiła również "wszelkie próby dyskredytowania jakości polskiego mięsa drobiowego". Zapewniła, że "polskie mięso drobiowe było, jest i będzie bezpieczne".
Zobacz wideo: Jak zmienia się wirus grypy?
Źródło: gazet.next.pl