Leki immunosupresyjne to farmaceutyki stosowane przez osoby po przeszczepach. Środków tych nie można dostać w pierwszej lepszej aptece. Zazwyczaj leki immunosupresyjne zamawiane są na specjalne zamówienie przez apteki, które działają przy szpitalach lub przychodniach.
Aptekę, która oferowała pacjentom takie specjalistyczne leki prowadziły pani Dorota Kukolewska i pani Małgorzata Kubańska. Mimo że obie panie dopełniły wszelkich formalności, aby móc - po zmianie przepisów - dalej prowadzić aptekę, to proces akredytacyjny trwał bardzo długo. Opóźnienie sprawiło, że aptece z tysiącami leków w magazynie wygasło zezwolenie na prowadzenie działalności aptecznej. Tym samym - najprawdopodobniej - leki, które mogłyby pomóc wielu pacjentom trafią do utylizacji.
Zobacz także: Resort zdrowia opublikował nową listę leków, których może zabraknąć
Stop wywozowi leków
Zmiana przepisów, która doprowadziła do zamknięcia apteki miała zapobiec wywozowi leków poza granice kraju.
Chodzi nawet o 2 miliardy rocznie. Mówię chociażby o lekach wykorzystywanych w transplantologii, onkologii, czy cukrzycy. Jedna z takich dróg przez, które leki wyjeżdżały to były połączone działalności aptek i przychodni. Często tworzone były fałszywe NZOZ-y przez które wyprowadzano leki na podstawie lewych zapotrzebowań. W 2018 roku wprowadzono nowelizację, która mówi, że nie wolno jednocześnie prowadzić apteki i działalności leczniczej. Na dostosowanie się był rok. Prowadzący taką działalność mieli ją rozdzielić. Mieli również czas na wygaszenie takiego zezwolenia i odsprzedaż tych leków, które były na stanie do innej aptek, za zgodą inspektora wojewódzkiego – mówi Marek Tomków z Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Czy leki, które zalegają w aptece pani Doroty i pani Małgorzaty da się jeszcze uratować? Czy jest szansa, że trafią one do pacjentów? Odpowiedź znajdziecie w powyższym filmie!