W stan między życiem a śmiercią będą wprowadzani pacjenci, mający mniej niż 7 proc. szansy na przeżycie, a którzy stracili już ok. 50 proc. swojej krwi. Wprowadzanie pacjentów w stan końcowego obniżenia aktywności życiowej organizmu, wydłuża chirurgom czas potrzebny na przeprowadzenie operacji.
Do tej pory zakładaliśmy, że nie można przywrócić zmarłych. Technicznie da się to jednak zrobić, pod warunkiem, że odpowiednio wcześnie "zamarynujesz" komórki - wyjaśnił chirurg Peter Rhee z University of Arizona w Tuscon
Na czym polega przełomowa technika?
W pierwszej kolejności przepłukuje się serce i mózg zimnym roztworem soli fizjologicznej. Aby to osiągnąć należy „odciąć” dolną część serca i wprowadzić cewnik do aorty – będzie pompował sól fizjologiczną. Wymiana krwi trwa 15 minut. W czasie anabiozy pacjent jest pozbawiony krwi, nie oddycha i nie wykazuje czynności mózgu. Następuje śmierć kliniczna.
Anabioza sprawia, że procesy metaboliczne nie zachodzą. Komórki w procesie beztlenowej glikozy jednak nadal wytwarzają energię, niezbędną do utrzymania organizmu „przy życiu”. Dzięki temu są w stanie wytrwać bez tlenu nawet kilka godzin.
- Przeprowadziliśmy te eksperymenty, by zmienić definicję słowa "martwy". W swojej pracy każdego dnia stwierdzam zgon u wielu osób. Nie wykazują one oznak życia, ich serce nie bije, brak aktywności mózgu. Podpisując kawałek papieru wiem w głębi serca, że mogłem zawiesić ich czynności życiowe, by mieć więcej czasu na ratunek. A umieszczam ich w plastikowym worku. To frustrujące, wiedząc, że jest rozwiązanie z tej sytuacji - tłumaczy chirurg Peter Rhee z University w Tuscon
Szybkie ochładzanie ofiar urazów ma na celu ograniczenie aktywności mózgu do prawie całkowitego zatrzymania funkcji fizjologicznych. Przełomowa technika może być stosowana u pacjentów po rozległych urazach, dźgnięciach czy postrzeleniach.
Jak na razie sztuczna anabioza jest ograniczona tylko do kilku godzin. Ale to wcale nie znaczy, że kiedyś nie będzie możliwe przywracanie do życia osób znacznie dłużej "martwych". Przecież właśnie na tym opiera się idea krioniki - tłumaczy chirurg praktyk Samuel Tisherman z Uniwersytetu w Maryland.
Czy jest to pierwszy tego typu zabieg?
Pierwsze tego typu operacje z zastosowaniem techniki anabiozy przeprowadzono u świń w 2002 roku, na University of Michigan w Ann Arbor. U zwierząt wzbudzano sztuczny krwotok w celu imitacji poważnych obrażeń, występujących u ludzi. Następnie wypompowywano z nich krew i zastępowano mieszanką soli fizjologicznej.
Po przeprowadzonej operacji, z powrotem wprowadzano do nich krew i stopniowo ogrzewano do momentu, aż serca świń zaczynały bić. Doświadczenie nie zakłóciło żadnych funkcji życiowych eksperymentalnych świń.
Zespół lekarzy z Uniwersytetu w Maryland otrzymał pozwolenie od amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków na przeprowadzenie procedury nawet bez zgody pacjenta. Jak na razie nie wiadomo czy pacjenci poddani tej procedurze przeżyli. Wyniki testów mają zostać opublikować na koniec 2020 roku.
Jeśli chcecie dowiedzieć się jak szybko wychładza się nasz organizm, obejrzycie film: