Żadną tajemnicą nie jest fakt, że w sklepowych alejkach z akcesoriami dla dzieci półki uginają się od nadmiaru. Producenci różnego rodzaju gadżetów prześcigają się w pomysłach i starają się dostarczać rodzicom mnóstwo rozwiązań – w teorii działających korzystnie i dla najmłodszych i dla dorosłych. Jednym z takich przykładów boże być bujany leżak, do którego chętnie kładziemy maluchy, a w tym samym czasie (mając wolne ręce) zajmujemy się dodatkowymi rzeczami. Nic więc dziwnego, że opcja ta szybko zyskała serca matek i ojców i dziś większość z nich, a raczej ich małych pociech, jest szczęśliwymi posiadaczami tego typu krzesełka. Zastanawiałeś się jednak kiedykolwiek, czy jest to dobra propozycja dla dzieci? Nas ten temat nurtował, więc postanowiliśmy zapytać o zdanie dziecięcą fizjoterapeutkę.
Czy bujane leżaki są bezpieczne dla dzieci?
Gdy sadzamy nasze maluszki do takich leżaczków, nasze pociechy muszą walczyć z siłą grawitacji. Tułów jest ułożony pod dość dużym skosem. Dziecko wtedy zsuwa się na bok, a ciężka główka opada. Występuje ryzyko skrzywienia kręgosłupa. Oprócz tego jest zaburzone harmonijne zgięcie bioder i stawów kolanowych. Jest uniemożliwione swobodne zginanie. Ciężar ciała przemieszcza się na odcinek lędźwiowy, co powoduje dość duże obciążenia na tym odcinku. Leżaczki zaburzają też harmonijną grę mięśniową mięśni szyi, tułowia, bioder i nóg oraz naturalne przemieszczanie ciężaru ciała – tłumaczy Rita Calderaro – Poczmańska.
Warto wiedzieć, że wkładając dziecko do takiego bujaka uniemożliwiamy mu nawet podejmowane prób rozwojowych. Taki maluch nie ma szans przerzucić się na boczki.
W takim leżaczku nie ćwiczy podporów w leżeniu na brzuszku. Są one potem istotnym elementem do dalszego kontynuowania rozwoju dużej motoryki. Z podporu niskiego, następnie przechodzi maluszek w podpór wysoki. Zaczyna pełzać do tyłu, po okręgu, do przodu, potem wchodzi w czworaki i się pionizuje. Takie umiejętności osiągnie wyłącznie leżąc na brzuszku i trenując. Leżenie w leżaczku absolutnie nic maluszkowi nie daje – żadnych pozytywów. Wręcz przynosi negatywne skutki – wyjaśnia nasza ekspertka.
Warto również wiedzieć, że niekorzystnych efektów leżenia w bujaku nie zauważymy od razu. One mogą pojawić się dopiero po kilku miesiącach, a czasem nawet i latach. Gdy po dłuższym czasie pojawia się problemy, zazwyczaj trudno jest wtedy skojarzyć je z leżaczkiem. Czy więc należy odstawić w kąt tego typu leżaki? Niekoniecznie, choć trzeba pamiętać, by ich nie nadużywać.
Chcesz wiedzieć więcej? Zobacz ten materiał wideo!
Kim jest Rita Calderaro-Poczmańska?
Nasza ekspertka od ponad 10 lat zajmuje się rehabilitacją dziecięcą. Rita jest absolwentką Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie i Wyższej Szkoły Rehabilitacji w Warszawie. Ukończyła również studia podyplomowe z zakresu rehabilitacji dzieci i niemowląt w Wyższej Szkole Edukacji i Terapii w Poznaniu. Jest również certyfikowanym terapeutą i diagnostą integracji sensorycznej (SI). Chętnie bierze udział w akcjach edukacyjnych jako ekspert.